Gatunek: Tragikomedia.
Tytuł rozdziału: Forgive.
Typ: fluff.
________________________________________________________________________
Weszłam do szkoły i od progu przywitała mnie moja przyjaciółka - Wendy.
-Cześć, Yeri!- rzuciła mi się na szyję.-Cześć!
-Idziemy gdzieś po szkole?- zapytała.
-Ugh..... Dzisiaj nie mogę, mam jutro mega ważny test i jeżeli go nie zaliczę, to nie zdam do następnej klasy........
-Szkoda..... A jutro?
-Jutro mam czas.- uśmiechnęłam się.
-W takim razie do jutra!- pomachała mi i z uśmiechem na twarzy poszła na lekcje.
Ja wolnym krokiem ruszyłam w kierunku mojej sali.
Miałam dzisiaj straszne zakwasy, po wczorajszym treningu, dlatego ledwo chodziłam.
Szłam w stronę sali, myśląc o jutrzejszym teście, gdy poczułam silny ból z tyłu głowy.
Obudziłam się w gabinecie pielęgniarki.
Siedział obok mnie chłopak, którego widziałam pierwszy raz w życiu. Miał śliczne brązowe włosy, opadające na jego bladą twarz oraz przepiękny biały uśmiech, niczym z reklamy pasty do zębów.
- Kim jesteś? Kim ja jestem? Co tutaj robię?- zapytałam łapiąc się za głowę.
W okół głowy miałam obwiązany bandaż. Moja głowa bolała ilekroć się poruszyłam, więc postanowiłam się nie wiercić.
- Ty jesteś Yeri, a ja Mark. Trafiłaś tu przeze mnie. Bardzo cię przepraszam.- powiedział i spuścił głowę.
- Nie martw się, przejdzie mi.- podniosłam się lekko, ale głowa nakazała mi ponownie się położyć.- Ale powiedz mi... Jak to się stało?
- Byłem wtedy w pokoju dyrektora. Jestem tutaj nowy i dyrektor powiedział mi wszystko o szkole. Wychodziłem z jego gabinetu i usłyszałem głośny huk. Byłem tak nieuważny, że otwierając drzwi potrąciłem cię i klamka, wbiła ci się w głowę.......- powiedział, a oczy mu się zeszkliły.
- Mówiłam już........... Nic mi nie będzie.- uśmiechnęłam się.- Zdarza się.
- Nie w pierwszym dniu szkoły.....- mruknął szlochając.
-Ej ,ej. To ja tu jestem poszkodowana i ja powinnam płakać, a nie ty.- zaśmiałam się, a on razem ze mną.
- Przepraszam, ale jestem bardzo uczuciowy..... W każdym razie, wynagrodzę ci to! Będę ci nosił plecak, odprowadzał do domu i robił wszystko o co nie poprosisz.- powiedział stanowczo.
- W takim razie mam pytanie.- powiedziałam.
- Jakie?- zapytał z zaciekawieniem.
- Dobrze się uczysz z Angielskiego?
- Znam go perfekcyjnie. Mieszkałem w Wielkiej Brytanii.- uśmiechnął się.
- To świetnie się składa. Pomożesz mi się pouczyć do testu?- zapytałam słodkim głosem.
- Chętnie.- odpowiedział.
- Dziękuję.- kamień spadł mi z serca.- A teraz idź na lekcję. Nie chcę żebyś przeze mnie miał dostać ochrzan w pierwszy dzień.
- Spokojnie. Powiedziałem dyrektorowi, że się tobą zajmę.- uśmiechnął się.
- To jeszcze lepiej! Skoro mamy czas, to możemy pouczyć się tutaj.- zachwyciłam się.
- Jeśli chcesz.- powiedział i usiadł obok mnie.
Okazało się, że ma naprawdę świetny akcent i angielski nie sprawia mu problemu. Wręcz przeciwnie. Jest na kompletnie innym poziomie niż ja...... Ja zaledwie wyjąkam jak się nazywam i ile mam lat.
Uczyłam się jakieś 3 godziny i czułam, że zdam test. I to nie tylko zdam, ale dostanę piątkę! Postaram się jeszcze bardziej z racji, że Mark się tyle czasu poświęcił ucząc mnie...... Nie ma innej opcji niż piątka!
O godzinie 15:30 do gabinetu przyszła pielęgniarka i zmieniła mi opatrunek.
Powiedziała również, że jeśli głowa mnie już nie boli, mogę iść do domu.
Przyznam, że trochę mnie bolała, ale nie chciałam już dłużej tam siedzieć.
Mark powiedział, że mnie odprowadzi. Szliśmy w ciszy, trochę niezręcznej.
- Gdzie mieszkasz?- zapytał, przerywając ją.
- Niedaleko, jeszcze tylko musimy przejść przez ciemną uliczkę i będziemy na miejscu.
- Rozumiem.... Z kim mieszkasz?- dziwne trochę to pytanie....
- Z mamą i tatą. A ty?
- Sam. Moi rodzice zostali w USA, bo tam pracują.
- Szkoda.... Nie czujesz się samotny?- powiedziałam ze współczuciem.
- Czasami..... Fajnie jest się do kogoś przytulić.....- odpowiedział.
Nie mogłam tak bez czynnie stać. Objęłam go i powiedziałam.
- Jeśli kiedykolwiek będziesz czuł się samotny, przyjdź do mnie.
On na początku był trochę zaskoczony, ale potem odwzajemnił uścisk.
- Dziękuję.
Wchodząc do domu, moja mama zobaczyła bandaż i od razu się na mnie rzuciła.
- KOCHANIE, CO SIĘ STAŁO?!- zapytała zapłakana.
Wiecie..... Jestem jej jedyną córką, więc bardzo się o mnie martwi.
- Nic mamo, po prostu wbiłam się w klamkę........
W mojej głowie to lepiej brzmiało.
- Dzwonimy na pogotowie!!- krzyczała spanikowana.
- Nigdzie nie dzwonimy.- uspokajałam ją.- Jest dobrze. Pielęgniarka i Mark się mną zajęli.
Opss..... Chyba za dużo powiedziałam...
- Mark?- spojrzała na mnie z uśmieszkiem.
Ja spaliłam buraka i jąkając się odpowiedziałam:
- M-mark jest n-nowy w szkole i-i wiesz......
- Dobra, nie musisz się tłumaczyć.- zaśmiała się.- Idź się połóż, a ja przygotuję ci ciepłą herbatkę.
- Dziękuję.- powiedziałam i pomaszerowałam do swojego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko, jednocześnie odblokowywując telefon.
1 nieodebrana wiadomość.
Ciekawe kto to....
Cześć, Yeri. To ja, Mark. Pewnie zastanawiasz się skąd mam twój numer..... Dyrektor mi go podał, ale to nie ważne...... Jak się czujesz? Nadal cię boli?
Ojej, jak się martwi. Słodkie..... Co mu odpisać? Hym.....
JA: Cześć, Mark. Czuję się dobrze, a głowa przestaje boleć. Masz jakąś sprawę, że piszesz?
Ciekawe, czy dobrze napisałam, pytając się po co pisze.......
ON: Po prostu chciałem wiedzieć jak się czujesz.... Mam tylko pytanie.....
Chciałam napisać mu, żeby zapytał, ale w tym samym momencie do pokoju weszła mama.
- Kochanie, zrobiłam ci pyszną miętową herbatkę i..........- popatrzyła na mnie krzywo.- Co tam chowasz?
- A nic, nic.- powiedziałam.- Daj już tą herbatkę i jak będziesz wychodzić to zamknij drzwi, bo jest przeciąg.
- No dobra.....- powiedziała dziwnie się na mnie patrząc, a ja wróciłam do pisania z moim nowym kolegą.
JA: Słucham :)
ON: Mógłbym do ciebie wpaść? Przepraszam, że się wpraszam, ale samemu w domu jest bardzo nudno.....
JA: No jasne! Wpadaj kiedy chcesz :)
ON: Dziękuję. Będę za 20 minut.
JA: Czekam :>
Wypiłam szybko herbatę i czekałam na dzwonek do drzwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz