niedziela, 13 marca 2016

I was afraid of rejection.


Gatunek: romans.
Typ: fluff.
Rodzaj: scenariusz.
Ilość słów: 2021.

_______________________________________________________

 
     Kolejny dzień.  Kolejny SAMOTNY dzień.   Jestem porażką.  Nic mi się nie udaje.  Jestem tylko niepotrzebnym elementem świata.   Nikt mnie nie potrzebuję i nie lubi. Nie dziwię się.   Komu by była potrzebna taka porażka?  Nikomu.....  To już wiem......


  Wstałam i wsunęłam na nogi pierwsze lepsze spodnie.  Bluzka pognieciona, poplamiona idealnie nadawała się do spędzenia w niej soboty.  Nigdzie się nie wybierałam....   No bo z kim?
Jestem samotną duszyczką, odrzucaną przez społeczeństwo.   Jeszcze nigdy z nikim nie rozmawiałam.  Wiem, że niektórym może się to wydawać dziwne, ale według mnie to w 100% normalne.   Pewnie myślicie, że to nie możliwe, żebym przez całe życie nie rozmawiała z nikim.  Otóż nie.   Jestem głuchoniema.  Nie słyszałam nigdy niczyjego głosu.....  Nawet swojego.....   Na początku czułam się z tym okropnie.  Wszyscy wokół mnie śmieją się, rozmawiają i wygłupiają....   A ja nie wiem nawet z czego.....   Z czasem zaczęłam się z tym godzić, a teraz jestem szczęśliwa, że nic nie rozumiem..... Wiem, że sprawiłoby mi to tylko ból i cierpienie......   Ukrywam to, że nie słyszę i jak ktoś w szkole mnie zaczepia, odchodzę bez słowa.   Pewnie myślicie, że chodzę do jakiejś szkoły specjalnej....  Otóż nie...  Uczęszczam do najzwyklejszej szkoły, w której uczy dobra przyjaciel mojego taty.  Zgodził się opisywać mi wszystko na kartkach i daje mi indywidualne lekcje.  Jestem mu bardzo wdzięczna, bo chociaż z jednej strony mogę żyć jak normalna nastolatka.

Siedziałam właśnie na kanapie oglądając mój ulubiony serial dla niesłyszących, gdy do pokoju wszedł tata.
Jestem głuchoniema więc porozumiewamy się językiem migowym.
-Jesteś głodna?- pokazał.
-Nie....  Chociaż.....  Zjadłabym kimchi......
-W takim razie idziemy do baru.  No! Ruchy!- ponaglił mnie.
- Idę, idę....- uśmiechnęłam się.
Kocham mojego tatę.  Jestem z nim o wiele bardziej zżyta niż z mamą.   Jest on dla mnie bardziej przyjacielem.  Zachowujemy się jak typowi kumple.   Chyba....  W sumie to nie wiem jak zachowują się kumple, ale......  Tak mi się wydaje.......

Dotarliśmy na miejsce.   Przychodziliśmy tu dość często, więc byliśmy tak zwanymi ''stałymi klientami''.   Ja zamawiałam zawsze to samo i gdy tylko przekroczyłam próg podeszła do mnie kelnerka z rysunkowym menu i pokazała długopisem na obrazek z kimchi, a ja przytaknęłam kiwając głową.    Atmosfera, która tam panuje jest bardzo rodzinna.   Każdy tam ze sobą rozmawia.....  No.....  Oprócz mnie.    Wprawdzie potrafię czytać z ruchu warg, ale nie wszystkie słowa znam i do tego Koreańczycy mówią bardzo szybko, więc nie nadążam za nimi.

Gdy przynieśli nam jedzenie tato rzucił się na miskę jak lew, który poluję na ofiarę.
Zaśmiałam się widząc to.
-Co cię tak bawi?- pokazał.
-Twoje podejście do jedzenia.
-A jak mam jeść?- oburzył się.
-Nie wiem, ale wiem, że jedzeniem trzeba się delektować.  Patrz.
Chciałam zademonstrować mu jak się delektuje jedzeniem, ale jedzenie pałeczkami słabo mi wychodzi.
Jedna pałeczka wpadła mi pod stanik, a druga poleciała na inny stolik.    Śmiejąc się wyciągnęłam pałeczkę ze stanika i ruszyłam po drugą.   Był to stolik pod oknem, a więc bardzo oświetlony.
Siedział przy nim jakiś mężczyzna, w trochę luzerskiej czapce.   Patrzył się w okno i pomyślałam, że ma depresję czy coś, więc szybkim ruchem zabrałam zgubę z chęcią powrotu do stolika, ale poczułam nacisk na nadgarstku.   Odwróciłam się by zobaczyć kto mnie trzyma.
To ten facet co siedział przy stoliku.  Czekajcie....  On chodzi do mojej szkoły...  Jest chyba rok starszy, więc nie mamy nic wspólnego.   Patrzyłam w jego oczy, a ten zaczął coś do mnie mówić.   Oczywiście nie wiedziałam co, więc poszłam po tatę.   Tato zdziwiony podążył za mną.
Poprosiłam ojca, żeby przetłumaczył mi wszystko co mu powie tamten.
- Mówi, że kojarzy cię ze szkoły i chciałby zapytać, dlaczego nigdy z nikim nie gadasz.  Wydaje mu się to dziwne, ale każdy lubi co innego.- pokazał.
- Powiedz mu prawdę....- pokazałam i przyznam, że byłam smutna, zła i szczęśliwa jednocześnie.
Smutna, dlatego że ktoś się dowiedział, wściekła dlatego że w takim miejscu, a szczęśliwa dlatego że nie będę musiała już dłużej tego ukrywać.
Z moich zamyślań wyrwał mnie chłopak.
- Potrafię porozumiewać się językiem migowy, bo moja babcia jest głuchoniema.  Porozmawiamy przy stoliku?- pokazał, a ja popatrzyłam znacząco na tatę.   Ten tylko się uśmiechnął i usiadł do swojego stołu.
Siadłam na przeciwko chłopaka.  Przyznam, że był nawet przystojny.  Ale tak tylko troszkę!
- Powiedz mi coś o sobie.....  Najbardziej chciałbym wiedzieć, dlaczego nikomu nie powiedziałaś, że nie słyszysz.
- Nikomu nie powiedziałam dlatego, że nie potrafię.....  I nie chciałam, żeby się ze mnie śmiali....  Wolałam być sama.......   Zresztą, co to zmieni?   Jestem niepotrzebnym elementem świata...  Równie dobrze mogłabym nie istnieć...
- Nie....  Nie pozwolę ci tak myśleć! Nigdy więcej..........  Jesteś potrzebna światu, tak jak każdy inny człowiek!  Wszyscy jesteśmy tu po coś!  Żyjesz by dawać innym radość....  By oni mogli być szczęśliwi z życia.....  A więc proszę....  Doceń to, że żyjesz i bądź szczęśliwa, aby inni mogli podzielać twoją radość.- wstał i wyszedł z budynku, zostawiając na stoliku karteczkę.

  ''Spotkamy się w szkole.
         - Jungkook''

Wróciłam do stolika taty.
-I jak nowy kolega?- zapytał na migi.
-Dał mi bardzo cenną lekcję.    Wracamy już?
-Tak.- uśmiechnął się i przytulił mnie.  Kocham ojcowskie ciepło, które od niego bije.  Zawsze przytula mnie kiedy jestem smutna lub przygnębiona i od razu poprawia mi się humor.
Kocham mojego tatę i nie zamieniłabym go na nic w świecie.

 Dzisiaj poniedziałek, czyli szkoła.   Szkoła, czyli spotkanie.  Spotkanie z nim.  Nim, czyli Jungkook'iem.  Jungkook'iem, czyli.........  Czyli Jungkook'iem.
Oczywiście, nie wiedziałam w co się ubrać, więc poprosiłam o pomoc tatę.
Ten chyba nie ma głowy do mody, bo powiedział, że mam ubrać dresy.
Ja postanowiłam, założyć sukienkę, bo dziś gorąco na dworze.
Sukienka była łososiowa, więc pasowała do trampek.   Wyszłam z domu, zapominając torebki.
Wróciłam po nią, przez co spóźniłam się do szkoły.
Na przerwach byłam bardzo czujna.   Wypatrywałam Jungkook'a, jednak ten się nie pojawił.
Ale czego ja mogę oczekiwać.....   Na pewno napisał to na karteczce, żebym się od niego odczepiła.   Z drugiej strony, to on mnie zaczepił w barze.....   Nie wiem co mam o tym myśleć myśleć!.....
Już mam!
Będę zachowywać się normalnie.   Nie zwracać na nikogo uwagi i tak dalej...
On chce żebym o nim zapomniała....  W takim razie.....  Zapomnę.....

  Wróciłam do domu.   Byłam smutna, ale nie dałam tego po sobie poznać.   Nie chcę żeby tatulek się martwił.   Ma już wystarczająco dużo na głowie, a ja byłabym tylko kolejnym niepotrzebnym problemem.   Zawsze staram się nie sprawiać kłopotu rodzicom.   Jestem samodzielna i choroba nie przeszkadza mi w codziennych czynnościach.  Rodzice nie użalają się nade mną, co według mnie jest bardzo pomocne.   Gdyby byli typowymi nadopiekuńczymi rodzicami, zapewne skończyłabym gdzieś na ulicy, nie radząc sobie z niczym.   Teraz, gdy jestem w liceum potrafię zrobić wszystko, to na co mam ochotę.   No może oprócz rozmowy z rówieśnikami, ale jakoś nie specjalnie mi na tym zależy.

 Postanowiłam zrobić łabędzia z origami.   Jest to dla mnie bardzo relaksujące i robię to o dziwo bardzo często.   Zdarza mi się cały dzień na to poświęcić.   Wszystkie półki w moim pokoju są zajęte przez zwierzęta i znane budowle zrobione z papieru.   Mama często prosi, abym się ich pozbyła, ale moim zdaniem one bardzo zdobią pokój.

  W połowie mojej pracy zabrakło mi kartek, więc musiałam wybrać się do sklepu papierniczego.
Szłam chodnikiem nie zwracając uwagi na otaczający mnie świat.  Bardzo lubiłam naturę.   Wyobrażałam sobie jak wsłuchuję się w śpiew ptaków i szum morza.
Nie wiem, jak to brzmi, ale moja wyobraźnia mi to umożliwia.
Z moich zamyśleń wyrwało mnie silne pchnięcie.
Upadłam niefortunnie na ziemię i lewa noga, bolała mnie jak jeszcze nigdy.
Próbowałam wstać, ale na marne.
Spojrzałam na sprawcę mojego upadku.
Nie wierzyłam własnym oczom.
Jungkook.  Stał właśnie przede mną.  W jego oczach widać było strach, współczucie, cierpienie.
Złapałam się płotu, który był obok mnie i wspięłam się po nim.   Nie chciałam dłużej na niego patrzeć więc kulejąc ruszyłam przed siebie.   Łzy spływały mi po policzkach, ale nie zwracałam na to uwagi.
Poczułam ucisk na nadgarstku, więc odwróciłam się.
Mnie i chłopaka dzieliło zaledwie kilka centymetrów, więc automatycznie odskoczyłam do tyłu.
Te zareagował tak samo.   Staliśmy przez chwilę patrząc się na siebie.
- Nie byłem dzisiaj w szkole, bo moja mama.....- jego gesty były bardzo nie wyraźne, a ręce mu się trzęsły.- Nie żyje...
Jego oczy były mokre od łez.  Nie wiedziałam jak mam zareagować, ale dałam się ponieść emocjom.
Przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam.  Ten na początku był zdziwiony, ale po jakimś czasie odwzajemnił uścisk.    Gdy odsunęłam się od Kook'a postanowiłam mu wszystko opowiedzieć.
- Jungkook....  Ja....  Szukałam cię w szkole...  Ale nie znalazłam, więc pomyślałam, że chcesz, abym o tobie zapomniała....  Więc postanowiłam zapomnieć, ale....  I tak myślałam tylko o tobie.....  Więc przepraszam, jeśli cię tym uraziłam....  Ja po prostu....  Nie wiem jak to jest mieć znajomych....  I wiesz.....  Proszę.....  Wybacz mi.....- tłumiłam w sobie łzy, ale nie wytrzymałam.   Zaczęłam płakać jak małe dziecko.   Jungkook przytulił mnie i pogłaskał po głowie.
-Wybaczam ci.....  Ale musisz wiedzieć.   Nie byłem na ciebie ani trochę zły....- uśmiechnął się przez łzy.
-Jasne, jasne....   Tak się zastanawiam....  Przeszedłbyś się ze mną do szpitala?
-Oczywiście, przecież to wszystko przeze mnie.....  Przepraszam.......- patrzył w ziemię.
Ja złapałam go za rękę i pociągnęłam w kierunku budynku.


Jungkook i ja jesteśmy przyjaciółmi od jakichś 2 miesięcy.   Zawsze, gdy jestem smutna ten przychodzi z chusteczkami i lodami czekoladowymi.   Nie mogę uwierzyć, jak bardzo on mnie rozumie.....
Dzisiaj była sobota i razem z Kook'iem postanowiliśmy wybrać się na plażę.   Nie potrafię pływać, więc będę się opalać i w między czasie podziwiać jak moje kochane ciasteczko pływa.
Przed plażą musiałam wziąć szybki prysznic, bo wczoraj nie zdążyłam.
Ubrałam żółtą, przewiewną sukienkę i ruszyłam w kierunku domu przyjaciela.
Czekał już na mnie przed domem.
-Idziemy?- pokazał.
-Idziemy.- uśmiechnęłam się.
Gdy byliśmy już na plaży, ja znalazłam sobie odpowiednie miejsce do opalania, a ciastko pobiegło z prędkością światła do wody.
Leżałam w przyjemnym słoneczku, ale po chwili pojawił się nieprzyjemny cień.
Zdjęłam okulary, by zobaczyć kto śmie zasłaniać mi słońce.
Tak jak myślałam.  Kook'ie.
-Czego chcesz?- zapytałam.
-Chodź popływać.
-Ale nie potrafię.
-Będziesz ze mną, nie musisz się obawiać.
Zastanowiłam się chwilę po czym dodałam.
-Dobra, ale jeśli się utopię, to wszystko będzie twoja wina.
-Tak, tak.....  Chodź....
-Idę.....-wstałam szybko, przez co zaczęło mi się kręcić w głowie.   Upadłam na ziemię, a ciastek przerażony kucnął przy mnie.
-CO SIĘ STAŁO?!  MAM DZWONIĆ PO POGOTOWIE?!- zaczął panikować.
-Nic się nie stało.....  Nigdzie nie dzwoń i chodź pływać....- uspokajałam go.
Cieszyło mnie to, że tak się o mnie martwi.
Pierwsza wbiegłam do wody, przy okazji potykając się o wielki głaz i robiąc w wodzie fikołka.
-Widzę, że już się zamoczyłaś.- zaśmiał się.
-Ale śmieszne...  Ha-ha-ha....- moja mina była chyba odrażająca, bo chłopak aż się cofnął.
Pływaliśmy, znaczy on pływał, a ja chodziłam po dnie i machałam rękami.   Zapewne śmiesznie to wyglądało, ale ja się dobrze bawiłam i to najważniejsze.
Wyszliśmy z wody dopiero, gdy zaczęło się ściemniać.
Jungkook odprowadził mnie do domu i poszedł w swoją stronę.

Dziś niedziela.  Nie umówiłam się z ciastkeim, więc nie wiem co będę robić cały dzień.
Może poskładam origami, albo posprzątam......
W trakcie powstawania moich pomysłów, przyszedł do mnie sms.
Napisał Jungkook.

Ciastek: Możemy się spotkać? ^)^
Ja: No jasne, a gdzie pójdziemy?
Ciastek: Przyjdę po ciebie, bo mam przygotowaną niespodzinkę ^.^
Ja: W takim razie czekam :}
Ciastek: Będę za chwilkę ;**

Nie minęło nawet 5 minut, a Kook'ie, był już pod moim domem.
Szybko ubrałam trampki i wybiegłam.
Przytuliłam Ciastka na przywitanie i ruszyłam za nim.
Nie wiedziałam gdzie idziemy, ale byłam bardzo podekscytowana.
Po 20 minutach byliśmy na miejscu.
Tak....  To ta restauracja w której spotkaliśmy się pierwszy raz.
Weszliśmy do środka i moim oczom ukazał się ogromny plakat z napisem:

''Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy naszej przyjaźni!''

Popatrzyłam na Kook'iego.  Łzy spływające mi po policzka powoli opadały na ziemię.
W tym momencie zrozumiałam, że uczucie którym darzę Jungkook'a to coś więcej niż przyjaźń...
To.....   Miłość....
Ale nie mogę mu tego powiedzieć.   Nie teraz.....

Rzuciłam mu się na szyję.
Chłopak również mnie przytulił.   Staliśmy tak kilka minut.  Gdy już się odsunęliśmy zapytałam chłopaka:
-Po co to wszystko?- patrzyłam mu w oczy.
-Chciałem ci pokazać, że jesteś wyjątkową przyjaciółką.- przyznam, że trochę mnie to zabolało.- I, że pamiętam o tym jak się poznaliśmy.  Nasza przyjaźń jest najważniejsza w moim życiu i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Jestem taka szczęśliwa, że mam takiego wspaniałego przyjaciela.
-Kook'ie....  Ja też nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.  Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu....  Bardzo cieszy mnie fakt, że się przyjaźnimy, ale.....- myślę, że to odpowiedni moment, by powiedzieć mu co czuję.- czuję do ciebie coś więcej.....   Wiem, że możesz nie podzielać mojego uczucia, ale nie mogę dłużej tego tłumić....- moją wypowiedź przerwał Jungkook.  Jego słodkie jak maliny usta spoczęły na moich.   Byłam bardzo zdezorientowana, ale odwzajemniłam pocałunek.
Odsunęliśmy się od siebie, gdy zaczęło nam brakować powietrza.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi wcześniej?- zapytał.
-Bałam się.....
-Ale czego?
-Nie wiem....  Odrzucenia...?
-Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, nigdy bym cię nie odrzucił....  Od naszego pierwszego spotkania, wiedziałem, że to z tobą chcę spędzić resztę życia.....   Kocham cię, _______.
-Ja ciebie też kocham, ciastku.- zaśmiałam się.