piątek, 4 marca 2016

Nothing... I love you, too.



Gatunek: romans.
Typ: fluff.
Rodzaj: one-shot.
Paringi: JiHope.

_______________________________________


   Nazywam się Park Jimin. Mam 17 lat i uczęszczam do Seulskiego liceum. Mój tato uczy w mojej szkole W-F’u. Wszystko ładnie, pięknie, gdyby nie to, że jestem pilnowany na każdym kroku. Ojciec uważa, że jestem za słaby by poradzić sobie wśród społeczeństwa. No może ma trochę racji….. Nie jestem jakoś specjalnie wysportowany i ogólnie sport mnie nie kręci. Ja wole bardziej nauki ścisłe. Tak naprawdę, to ja po prostu lubię myśleć. Według mnie dzień bez myślenia to dzień stracony.
Mniejsza….. Wydawać by się mogło, że jestem normalnym chłopakiem, odrzucanym przez rówieśników z powodu mojego hobby. Niestety, to nie jedyny powód, ja w dodatku jestem…… Gejem. Wolę, gdy mówią homoseksualista, ale zdążyłem się do tego określenia przyzwyczaić.
Obiektem moich westchnień jest, starszy o rok – Hoseok. Jest kapitanem szkolnej drużyny koszykarskiej. Mówiłem już, że nie jestem wysportowany, nie? Dlatego nie mogę się do niego zbliżyć….. Ale wpadłem na genialny pomysł! Kiedy tylko mogę przychodzę na ich treningi z pretekstem, że czekam na ojca. Myślałem, że to coś da, ale on nawet mnie nie zauważa.
Inni na pewno odpuściliby sobie, ale ja nie. Dla mnie liczy się nawet samo patrzenie na niego.





Podniosłem się i spojrzałem na budzik.

- Kurwa, znowu zaspałem.- powiedziałem wciągając na nogi spodnie.
Niczym struś popędziłem do kuchni i na szybko coś upichciłem.
No bo co. Spalona jajecznica zawsze spoko, nie?
Wziąłem jeden kęs i wparowałem do łazienki, by się trochę odświeżyć.
Wypsikałem się jakąś perfumom taty i pobiegłem do szkoły.
Jeszcze nigdy się nie spóźniłem, więc dzisiaj też nie mogłem.

Przebiegam bezmyślnie, nawet nie patrząc czy jadą auta. Słyszę głośny pisk opon. Czuję ostry ból w kręgosłupie.
Zamykam oczy i widzę już tylko ciemność.



Obudziłem się, ale nie mogłem otworzyć oczu. Światło w pomieszczeniu w którym się znajdowałem, było zbyt jaskrawe.
Gdy moje oczy się przyzwyczaiły otworzyłem je.
Byłem w szpitalu. Nie wiem dlaczego, nie wiem po co, nie wiem nawet kim jestem.
Siedział obok mnie jakiś mężczyzna. Wydawał mi się znajomy.
- Dzień dobry….- wydukałem.- Wie pan może kim jestem i dlaczego tutaj leżę?
Facet spojrzał na mnie oczami pełnymi łez.
- Synu! Ty żyjesz!- rzucił się na mnie co zaskutkowało okropnym bólem.
- Aish…..- syknąłem.
- Przepraszam, ale bardzo się cieszę, że się obudziłeś….- nadal płakał.
- Nic się nie stało…. Czyli ja jestem twoim synem?
- Tak.- uśmiechnął się.
- A wiesz może jak mam na imię?
- No jasne! Przecież jestem twoim ojcem! Jesteś Park Jimin. Masz 17 lat i chodzisz do pobliskiego liceum, w którym ja uczę W-F’u. Zapomniałbym…. Jest ktoś kto przyjechał tutaj wraz ze mną. Może będziesz go pamiętać….- powiedział i wyszedł z pomieszczenia.
Wrócił po chwili, ciągnąc kogoś za sobą.
Był to wysoki i umięśniony chłopak. Jego brązowa grzywka opadała na jego bladą twarz. Gdybym nie był facetem, pewnie bym się w nim zakochał.
Zaraz, zaraz…. Coś mi świta….. On chyba się nazywa….
- Hoseok….- powiedziałem na głos.
Ten popatrzył na mnie trochę zdezorientowany.
- To ja.- uśmiechnął się i podał mi dłoń. Jego dotyk był taki kojący….- Twój ojciec powiedział, że nic nie pamiętasz.
- A jednak ciebie pamiętam….- zdziwiłem się.
Chłopak był równie zdziwiony co ja, ale nic nie powiedział tylko uśmiechnął się i wyszedł.
- Skąd wiedziałeś, że tak ma na imię?- zapytał mnie tato.
- Sam nie wiem…. Jestem trochę zmęczony…. Zostawisz mnie samego?
- Oczywiście, synku. Jutro przyjadę do ciebie rano. Pa!- pomachał ręką i poszedł.

Całą noc myślałem, dlaczego pamiętam akurat jego.
Może coś łączyło mnie z nim przed wypadkiem?
Nie….. Przecież jestem chłopakiem.
A może……
N-nie mówcie….
Ż-że j-ja…….
O mój boże……..
Jestem……
Gejem…..?

Pamięć wróciła. Wspomnienia. Miłe i trochę mniej. Wszystko pamiętam. Chociaż nie wszystko chcę pamiętać…..



Na następny dzień czułem się o wiele lepiej. Rano przyjechał do mnie tato, a wraz z nim…… Hoseok….. Nie to, że się nie cieszę, ale czuję się niezręcznie, po tym jak wróciła mi pamięć. Nigdy nie zwracał na mnie uwagi. Dlaczego więc przyjechał do mnie, do szpitala?

Gdy przekroczyli próg sali, dostrzegłem czarną torbę na ramieniu Hobiego.
Pewnie wracają z treningu.

Chłopak stanął obok mojego łóżka i wyciągnął z torby dużego pluszowego misia.
Patrzyłem na niego zdziwiony, a on tylko się uśmiechnął i mi go wręczył.
- Dz-dziękuję…?- wziąłem pluszaka.
- Nie ma za co. Chcę żebyś prędko wyzdrowiał i czytałem, że takie misie przyspieszają ten proces.
- Ah, rozumiem. A powiedz mi proszę, po co mam wyzdrowieć?- zapytałem.
Na jego polikach pojawił się rumieniec. Ale to pewnie dlatego, że właśnie wrócił z dworu.
- No bo…. Trener się martwi i nie możemy się skupić na grze, a jeśli wyzdrowiejesz to wszystko wróci do normy.
- Tak właściwie…. To nic mnie już nie boli…. Chyba mogą mnie już wypisać.- powiedziałem i próbowałem wstać, ale ktoś mnie zatrzymał.
- Nie możesz jeszcze wstawać. Kładź się.- powiedział stanowczo Hoseok.
- Ale….
- Nie.- pokazał ręką na łóżko.
Naburmuszyłem się jak mała dziewczynka.
- Słodko tak wyglądasz.- zaśmiał się.- Z-znaczy śmiesznie.- poprawił się.
Ja się tylko zaśmiałem i przytuliłem do misia.
- Jaki on mięciutki….- wtuliłem w niego twarz.
- Cieszę się, że się podoba.- uśmiechnął się.- Niestety, muszę już wracać, ale jutro przyjdę. Do jutra!- pomachał mi na pożegnanie i zamknął drzwi.

Stop, stop, stop….
Czy on właśnie powiedział…..
Do jutra…..?

Miałem ochotę skakać z radości, ale ciało odmawiało mi posłuszeństwa.
Cieszę się, że chociaż w małym stopniu się o mnie martwi.
Taki mały gest, a daje tyle szczęścia daje.



Spałem bez większych problemów, ale ciągle zastanawiałem się czy on przyjdzie i tak właściwie, po co?
Otworzyłem oczy. To sen? Czy on tutaj na prawdę siedzi? No nic Park, weź się w garść.
- Cześć. Co tu robisz tak wcześnie?- zapytałem zachrypniętym głosem.
- O, hej. Przywiózł mnie twój ojciec i powiedział, żebym dzisiaj się tobą zajął, bo on ma coś do zrobienia.- uśmiechał się.
- A… Rozumiem….- popatrzyłem w sufit.
‘’ Czy to możliwe? Możliwe, że moje marzenia się właśnie spełniają? E…. Nie to na pewno tylko sen…. Jeśli to sen to chcę się już obudzić!''- pomyślałem i uderzyłem się w policzek.
- Co się stało?!- krzyknął spanikowany Hobi.
- N-nic…. Po prostu jestem głupi….- uśmiechnąłem się wstydliwie.
- Nie mów tak. Jesteś wyjątkowy.- posłał w moją stronę uśmiech.- Zaparzę ci herbatę.- powiedział i wyszedł.
‘’Co…. On…. Właśnie… Powiedział….? Park! Ogarnij się i nie rób sobie nadziei! On sobie tylko żartuje….. Tak, bo przecież to wszystko to jeden wielki żart.’’
- Wiem, że to wszystko to żart. Jeden wielki, cholerny żart! Na co ja się łudzę?! Że co chłopak, za którym uganiam się od tylu lat nagle mnie zauważył? Śmieszne….. Naprawdę…. Śmieszne….- krzyknąłem ocierając spływające mi po policzkach łzy.
Chwilę po tym do pomieszczenia wszedł Hoseok.
- Płakałeś?- zapytał biorąc chusteczkę i lekko wycierając nią moje oczy.
- T-tak… Znaczy…. Nie…..- wziąłeś głęboki oddech- Tak….
- Dlaczego?- popatrzył na ciebie ze współczuciem.
- Nie wiem, czy chcę o tym mówić….
- Jeśli nie chcesz to nie musisz, ale byłoby ci lżej.- uśmiechnął się.
- No to tak….. Jest w moim życiu osoba, którą kocham ponad życie. Do niedawna nigdy nie zwracała na mnie uwagi, ale pewnego dnia pojawiła się znikąd. Nie wiem jak mam to rozumieć….. Proszę…. Podpowiedz mi….. Co mam zrobić….?
- Nie potrafię ci pomóc, ale opowiem ci o mojej najważniejszej osobie.- w tym momencie zrozumiałem, że to naprawdę był żart.- Jest to osoba, którą obserwuję już od kilku lat. Nigdy nie dawałem po sobie poznać, że mi się podoba. Wręcz ignorowałem tą osobę. Od niedawna próbuję nawiązać z nią bliższą relację i wydaje mi się, że trochę mi się to udaje. Nie wiem czy coś z tego będzie, ale nie zamierzam się poddać. Nie zamierzam stracić najważniejszej osoby w moim życiu.-wziął głęboki oddech i spojrzał mi w oczy.- Ciebie…..
Siedziałem na łóżku osłupiały. Czy to możliwe, że miłość mojego życia, mówi, że mnie kocha…?
- A więc to nie był żart…- powiedziałem sam do siebie.
- Co…?- zdziwił się.
- Nic…. Ja ciebie też kocham…- powiedziałem i nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz