środa, 9 marca 2016

I'll be your guardian angel.


Gatunek: tragedia, romans.
Typ: angst.
Rodzaj: scenariusz.

____________________________________________________



- Misiak już wstał?- usłyszałem cichutki głos.
- Wstał, wstał.- uśmiechnąłem się i przeciągnąłem.
- Co chcesz na śniadanie?
- Zjem wszystko co zrobisz, skarbie.- powiedziałem słodko.
- Nie pomagasz.- westchnęła.- Dobra, zrobię naleśniki.
- Jeeeeej!!!- ucieszyłem się jak małe dziecko i z prędkością 35651565 km/h podbiegłem i przytuliłem moją kucharkę.
- No już, już.- zaśmiała się odpychając mnie.
- Będę musiał iść do sklepu, bo dżem się skończył.- moja mina zbladła.
- Takie życie.- uśmiechnęła się szyderczo.
Gdy się odwróciła wystawiłem jej język i poszedłem.
Szedłem dość wolno, nie zwracając uwagi na otaczający mnie świat.   Miałem w uszach słuchawki, co sprawiało, że jeszcze mniej ogarniałem.
Wszedłem do jednego sklepu.  Dżemu nie ma.  Do drugiego, też nie ma.
Smutny wróciłem do domu.
- Nie będzie naleśników.- oznajmiłem.
- Czemu?
- Bo nie ma dżemu.
Obydwoje zaczęliśmy się śmiać, ale po jakimś czasie się uspokoiliśmy.
- To trzeba było wziąć nutellę.- powiedziała.
Walnąłem się w czoło i popędziłem do sklepu.
-''Na szczęście jest.......''- pomyślałem, biorąc do ręki słoik.
Zapłaciłem za zakupy i czym prędzej wróciłem.
Po drodze wywaliłem się zbijając słoik i z tego wszystkiego wynikło to, że zjedliśmy suche naleśniki.   Nie no, spoko.

Była dzisiaj niedziela, a więc nie ma szkoły.   Zadzwoniłem do ________ i zapytałem czy gdzieś się wybierzemy.
- No dobra, a gdzie?
- Um.....  Może nad jezioro?
- Oke, oke.  To o 14 bądź gotowy, papa.- rozłączyła się.
- Pa.- powiedziałem odkładając telefon.
Spojrzałem na zegarek.  
''Coo?!   Jak to?!   Mam tylko 10 minut na naszykowanie się?!   O matko, dobra, może zdąże...''
Latałem po całym domu jak poparzony, ale byłem nad jeziorem punktualnie.
Miałem szczęście, że nie było daleko od mojego domu.
Gdy tam dotarłem _____ już czekała.   Ubrała różowy strój kąpielowy i owinęła kolorową chustą.
Siedziała do mnie tyłem, więc postanowiłem zakryć jej oczy.
Przyznam, że chcieć wystraszyć dziewczynę, która ma czarny pas karate, to chyba nie jest dobry pomysł.
W jednej chwili leżałem na ziemi ze złamaną ręką.
-OMATKOBOSKA! JIN! COŚ CI SIĘ STAŁO?! JEDZIEMY DO SZPITALA W TRYBIE NAŁ!!  A W OGÓLE TO DLACZEGO MNIE WYSTRASZYŁEŚ?!  JESTEŚ WREDNY, OPPA!- powiedziała podnosząc mnie z ziemi.
W szpitalu założyli mi gips i powiedzieli, że przez 2 tygodnie nie mogę nią ruszać.
- No świetnie, jak ja będę teraz pisał......- zasmuciłem się.
- Nie martw się!  Będę pisać za ciebie.- uśmiechnęła się.
- Na prawdę?!- ucieszyłem się i pocałowałem w policzek.- Kochana jesteś, wiesz?
- Wiem, bo to ja.- zaśmiała się.
- Tak, tak....  Idziemy do mnie, czy do ciebie?
- Do mnie!  Muszę ci pokazać mój nowy plakat!!
- Tych.....  Jak im tam.....  EXO?
- TAK!!  Jak ja się cieszę, że pamiętasz ich nazwę!- uwiesiła mi się na szyi.
- No skoro gadasz o nich 24 godziny na dobę, to cudem by było nie pamiętać.
- Ano....  Może.....
- Dobra, chodźmy już.- złapałem ją zdrową ręką i powędrowaliśmy do domu.
Po drodze zgłodnieliśmy, więc postanowiliśmy zamówić pizze, bo gdy już przyjdziemy to chcemy, żeby była.
Ja chciałem diabolo, ale _____ wolała margerittę, a ja nie chcę się kłócić, bo mi drugą rękę złamię.   Tak więc wyszło na to, że zjemy margerittę,
Byliśmy już pod domem na pasach, gdy usłyszałem głośny pisk opon i przeraźliwy krzyk pomieszany z płaczem.
Nic nie widziałem.  Nic nie słyszałem.  Nic nie czułem.  Myślałem, że to koniec.
A jednak obudziłem się w łóżku szpitalnym.   Nikogo przy mnie nie było.   Po chwili zjawiła się pielęgniarka.
- Jak się pan czuję?- zapytała.
- Um.....  W miarę.....  Mogę wiedzieć co mi się stało?
- Miał pan wypadek.   Potrąciło pana auto.  Pańskie serce przestało pracować...
- Jakim cudem przeżyłem?- przerwałem jej.
- Proszę niech pan to przeczyta.- oznajmiła wręczając mi zgiętą w pół kartkę.

  ''Cześć Jin.    Pewnie kiedy to czytasz już mnie na tym świecie nie ma, ale muszę ci jeszcze coś powiedzieć.....  Dziękuję ci, że spędziłeś ze mną te cudowne chwile.   Byłeś przy mnie zawsze kiedy tego potrzebowałam.   Poświęciłeś mi swoje serce, a ja nie chcę być dłużna.  Przyjmij moje serce w podziękowaniu za wszystko co dla mnie zrobiłeś.   Jesteś cudowny, więc nie możesz tak szybko odejść.   Żyj za nas obu.    Jestem z tobą teraz i na zawsze.   Będę twoim aniołem stróżem.
Więc pamiętaj....
            Kocham Cię. _______.''
   
Każde słowo sprawiało mi ogromny ból.   Łzy zalewały cały pokój.  
Czułem jak ogarnia mnie pustka.
Nie miałem ochoty żyć.
Bez niej nie będzie już tak samo.
A jednak nie mogę tak po prostu umrzeć.
Muszę żyć.
Muszę żyć i sprawić, by ______ była szczęśliwa tam na górze.
Zrobię to czego ona nie zdążyła i wypełnię jej wolę.

''Ja też cię kocham, _______.''- powiedziałem cicho i przytuliłem kartkę.
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz