Gatunek: romans.
Typ: Opowiadanie.
Tytuł rozdziału: Please, forgive me.
________________________________________________________
Cześć. Nazywam się Nell. Gdy miałam 14 lat rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a ja zostałam sama. Trafiłam do domu dziecka, ale nigdy nie uważałam go za dom. Bardziej za noclegownie. Kiedy tylko mogłam wychodziłam na miasto. Nawet gdy nie miałam pieniędzy. Po prostu, aby się przejść. Uwielbiam słuchać muzyki. Muzyka sprawia, że czuję się wolna i tylko dzięki niej czasami pojawia się uśmiech na mojej twarzy. Od dziecka marzyłam o zostaniu kompozytorem. Myślę, że ta praca jako jedyna sprawiałaby mi przyjemność.
________________________________________________________________________________
Gdy w poniedziałek wróciłam ze szkoły pierwsze co zrobiłam usiadłam na łóżku i zaczęłam szlochać. W szkole zawsze mi dokuczali, ale niezbyt mi to przeszkadzało. Ale dzisiaj już nie wytrzymałam. ''Twoi rodzice mieli cię dość, dlatego wjechali w to drzewo.''- zaśmiała się Victoria, dziewczyna której nienawidzę od początku szkoły. W tamtym momencie coś we mnie pękło. Mogą mnie obrażać, ale nie pozwolę by mówili coś o moich rodzicach! W jednej chwili moja ręka wylądowała na jej twarzy. Wszyscy popatrzyli na mnie jak na jakiegoś potwora, a ja dumna z siebie odeszłam z podniesioną głową. Oczywiście, po kilku minutach byłam proszona do dyrektora. Zrobił mi 2 godzinny wykład jak mam się w szkole zachowywać. Na koniec dodał coś typu: ''Żeby mi to było ostatni raz!''. I mogłam iść. Idąc korytarzem ktoś mnie popchnął i wszystkie moje nuty mi wypadły z teczki. Chciałam je pozbierać jak najszybciej, aby nikt ich nie zobaczył, ale jak na złość przechodziła tamtędy Victoria.
-Lekcji nie robi, a takim czymś się zajmuje? Żałosne.- szydziła i podarła kilka kartek.
-Odwal się od niej.- usłyszałam męski głos za moimi plecami.
Obróciłam się aby zobaczyć kto to. Miał brązowe włosy z zielono-niebieskimi pasemkami, które opadały na jego bladą twarz.
-Taehyung.... Ja się tylko droczę.- powiedziała z szyderczym uśmieszkiem Victoria.
-Mam to gdzieś. Masz jej oddać te kartki, albo będziesz miała problem.- powiedział z powagą Taehyung.
-Dobra, dobra.- powiedziała Victoria i oddała mi moje nuty.
Gdy wszystkie kartki już schowałam, wstałam i obróciłam się by pójść na lekcje, ale przez przypadek wpadłam na Taehyunga. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. On się uśmiechnął, a ja szybko odsunęłam i powiedziałam:
-Dziękuję...
-Za co?- zapytał.
-Za to, że pomogłeś mi z Victorią....- powiedziałam nieśmiało.
On się tylko uśmiechnął i podszedł, aby mnie przytulić. Byłam bardzo zdziwiona, bo pierwszy raz ktoś mnie przytulił.
-Nell, jeśli będziesz czegoś potrzebować to służę pomocą.- puścił oczko i poszedł na lekcje.
Ja stałam sama na środku korytarza, nie mogąc pojąć co się stało. Jak to możliwe, że znalazłam przyjaciela?! Przecież, zawsze wszyscy się ode mnie odwracali.
''Mam nadzieję, że to nie będzie przyjaźń na 2 dni.''- pomyślałam i wróciłam na lekcje.
Nazajutrz, a był to wtorek przyszłam normalnie na lekcje. Przez pierwsze 3 lekcje próbowałam odnaleźć Taehyunga. Niestety nigdzie go nie było...
''Na pewno ukrywa się teraz, aby ze mną nie rozmawiać...''- pomyślałam sobie i poszłam do łazienki.
Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam cicho płakać. Miałam nadzieję, że nikt nie usłyszy, ale jak to się mówi, ''nadzieja matką głupich.''
-Jest tutaj ktoś?- zapukała do drzwi jakaś dziewczyna.
-Nie zwracaj na mnie uwagi...- powiedziałam złamanym głosem.
-Nie mogę cię tak zostawić. Wyjdź.- powiedziała.
Bardzo spodobała mi się tonacja jej głosu. Był taki lekki i wysoki. Od razu skojarzyłam ją sobie z słowikiem.
-Cześć! Jestem Lucy.- powiedziała uśmiechając się.
-A-a ja Nell....- odpowiedziałam wycierając łzę.
-Dlaczego płaczesz?- zapytała.
-To nic ważnego....
-A jednak płaczesz.... Jakby to było nic ważnego, na pewno byś tak nie reagowała. Powiedz mi co się stało.
-No dobrze..... *opowiada o swoim życiu, ale jeszcze nie o Taehyungu*.
-Ojej.... No wiesz.... Ja też straciłam rodziców, ale przygarnęła mnie ciocia, więc w połowie wiem jak się czujesz....
-Przynajmniej ty masz przyjaciół...- mruknęłam cicho.
-Nie, nie mam. Jest kilka fałszywych osób, które zadają się ze mną tylko dlatego, że moja ciocia ich o to prosiła... I myśli, że ja o tym nie wiem....- rozpłakała się.
-Nie płacz. Chciałabyś zjeść dzisiaj ze mną lunch?- zapytałam, ale bałam się odpowiedzi.
-Jasne! Dziękuję, że cię dzisiaj tu spotkałam.- powiedziała uśmiechając się szczerze.
-To ja ci powinnam dziękować.- również się uśmiechnęłam.
-Do zobaczenia!- powiedziała Lucy.
-Do....... Zobaczenia...- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się jak najbardziej potrafiłam.
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek, a ja pobiegłam do klasy.
Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, poleciałam jak torpeda na stołówkę. Gdy tam dotarłam Lucy już na mnie czekała. Zawołała mnie gestem ręki, a ja pośpiesznie usiadłam obok niej.
-Nie mogłam się doczekać i całą lekcję o tym myślałam.- powiedziała, a w jej oczach dało się zauważyć iskierki radości.
-Ja też!- powiedziałam równie emocjonalnie.
-Co masz dzisiaj do jedzenia?- zapytała, bo nie mieliśmy tematu do rozmowy.
-To co zawsze... Czyli kromkę chleba z masłem... A ty?
-Ja mam bułkę z dżemem.- powiedziała i widać było, że jest jej smutno.
-Chciałabyś kawałek?- zapytała.
-Nie, dziękuję. Nie przepadam za dżemem.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Jeśli będziesz czegoś chciała, albo miała jakiś problem to powiedz.- oznajmiła.
-Ty również.- puściłam do niej oczko.
-Jasne.- odwzajemniła uśmiech.
-Powinnyśmy się już zbierać. Za chwilę dzwonek.- powiedziałam.
-Dobrze.- powiedziała i pociągnęła mnie za rękę.
Pierwszy raz w życiu czułam, że na prawdę mam przyjaciółkę, kogoś dla kogo warto żyć.
Po szkole poszłam z Lucy do parku. Ciągle pytała się mnie czy wszystko w porządku, a ja nie chciałam żeby się martwiła i kiwałam głową twierdząco. Po dotarciu na miejsce, Lucy wyjęła z plecaka śliczny różowy kocyk. Usiadłyśmy na nim i oglądałyśmy chmury. Nagle dostałam sms'a:
''Przyjdź pod fontannę w parku.''
Nie wiedziałam od kogo, ale instynktownie wstałam i powiedziałam:
-Zapomniałam czegoś zabrać z klasy.
-To pójdę z tob.....- zaczęła Lucy, ale ja jej przerwałam.
-Nie musisz.- uśmiechnęłam się.- To potrwa chwilkę.
-No dobrze.... Wracaj szybko!- krzyknęła, ale ja byłam już daleko.
Gdy byłam pod fontanną dostrzegłam wysokiego, szczupłego chłopaka z czarną maską na twarzy, przez nią nie mogłam zobaczyć kto to jest... Gdy mnie zauważył podbiegł do mnie i mnie przytulił. Byłam bardzo zdziwiona, ale wydawało mi się, że pamiętam ten zapach....
-TaeHyung!- krzyknęłam i uwolniłam się z jego obięć.
-Skąd wiesz, że to ja?- powiedział ściągając maskę.
-No wiesz.... Ten.... Ja.....- nie wiedziałam co powiedzieć.
Podszedł do mnie złapał za ręce i patrząc prosto w oczy powiedział:
-Nell..... Ja przepraszam...... Nie wiedziałem, że chcesz mi coś powiedzieć, ale obiecuję teraz już nigdy nie zniknę i zawsze się wysłucham.- powiedział łamiącym się głosem. W tej samej chwili łza spłynęła mi po policzku.
-Zechciałabyś może.......... być moją dziewczyną?- zapytał nadal łamiącym głosem.
-Lekcji nie robi, a takim czymś się zajmuje? Żałosne.- szydziła i podarła kilka kartek.
-Odwal się od niej.- usłyszałam męski głos za moimi plecami.
Obróciłam się aby zobaczyć kto to. Miał brązowe włosy z zielono-niebieskimi pasemkami, które opadały na jego bladą twarz.
-Taehyung.... Ja się tylko droczę.- powiedziała z szyderczym uśmieszkiem Victoria.
-Mam to gdzieś. Masz jej oddać te kartki, albo będziesz miała problem.- powiedział z powagą Taehyung.
-Dobra, dobra.- powiedziała Victoria i oddała mi moje nuty.
Gdy wszystkie kartki już schowałam, wstałam i obróciłam się by pójść na lekcje, ale przez przypadek wpadłam na Taehyunga. Nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. On się uśmiechnął, a ja szybko odsunęłam i powiedziałam:
-Dziękuję...
-Za co?- zapytał.
-Za to, że pomogłeś mi z Victorią....- powiedziałam nieśmiało.
On się tylko uśmiechnął i podszedł, aby mnie przytulić. Byłam bardzo zdziwiona, bo pierwszy raz ktoś mnie przytulił.
-Nell, jeśli będziesz czegoś potrzebować to służę pomocą.- puścił oczko i poszedł na lekcje.
Ja stałam sama na środku korytarza, nie mogąc pojąć co się stało. Jak to możliwe, że znalazłam przyjaciela?! Przecież, zawsze wszyscy się ode mnie odwracali.
''Mam nadzieję, że to nie będzie przyjaźń na 2 dni.''- pomyślałam i wróciłam na lekcje.
Nazajutrz, a był to wtorek przyszłam normalnie na lekcje. Przez pierwsze 3 lekcje próbowałam odnaleźć Taehyunga. Niestety nigdzie go nie było...
''Na pewno ukrywa się teraz, aby ze mną nie rozmawiać...''- pomyślałam sobie i poszłam do łazienki.
Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam cicho płakać. Miałam nadzieję, że nikt nie usłyszy, ale jak to się mówi, ''nadzieja matką głupich.''
-Jest tutaj ktoś?- zapukała do drzwi jakaś dziewczyna.
-Nie zwracaj na mnie uwagi...- powiedziałam złamanym głosem.
-Nie mogę cię tak zostawić. Wyjdź.- powiedziała.
Bardzo spodobała mi się tonacja jej głosu. Był taki lekki i wysoki. Od razu skojarzyłam ją sobie z słowikiem.
-Cześć! Jestem Lucy.- powiedziała uśmiechając się.
-A-a ja Nell....- odpowiedziałam wycierając łzę.
-Dlaczego płaczesz?- zapytała.
-To nic ważnego....
-A jednak płaczesz.... Jakby to było nic ważnego, na pewno byś tak nie reagowała. Powiedz mi co się stało.
-No dobrze..... *opowiada o swoim życiu, ale jeszcze nie o Taehyungu*.
-Ojej.... No wiesz.... Ja też straciłam rodziców, ale przygarnęła mnie ciocia, więc w połowie wiem jak się czujesz....
-Przynajmniej ty masz przyjaciół...- mruknęłam cicho.
-Nie, nie mam. Jest kilka fałszywych osób, które zadają się ze mną tylko dlatego, że moja ciocia ich o to prosiła... I myśli, że ja o tym nie wiem....- rozpłakała się.
-Nie płacz. Chciałabyś zjeść dzisiaj ze mną lunch?- zapytałam, ale bałam się odpowiedzi.
-Jasne! Dziękuję, że cię dzisiaj tu spotkałam.- powiedziała uśmiechając się szczerze.
-To ja ci powinnam dziękować.- również się uśmiechnęłam.
-Do zobaczenia!- powiedziała Lucy.
-Do....... Zobaczenia...- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się jak najbardziej potrafiłam.
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek, a ja pobiegłam do klasy.
Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę, poleciałam jak torpeda na stołówkę. Gdy tam dotarłam Lucy już na mnie czekała. Zawołała mnie gestem ręki, a ja pośpiesznie usiadłam obok niej.
-Nie mogłam się doczekać i całą lekcję o tym myślałam.- powiedziała, a w jej oczach dało się zauważyć iskierki radości.
-Ja też!- powiedziałam równie emocjonalnie.
-Co masz dzisiaj do jedzenia?- zapytała, bo nie mieliśmy tematu do rozmowy.
-To co zawsze... Czyli kromkę chleba z masłem... A ty?
-Ja mam bułkę z dżemem.- powiedziała i widać było, że jest jej smutno.
-Chciałabyś kawałek?- zapytała.
-Nie, dziękuję. Nie przepadam za dżemem.- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Jeśli będziesz czegoś chciała, albo miała jakiś problem to powiedz.- oznajmiła.
-Ty również.- puściłam do niej oczko.
-Jasne.- odwzajemniła uśmiech.
-Powinnyśmy się już zbierać. Za chwilę dzwonek.- powiedziałam.
-Dobrze.- powiedziała i pociągnęła mnie za rękę.
Pierwszy raz w życiu czułam, że na prawdę mam przyjaciółkę, kogoś dla kogo warto żyć.
Cały tydzień spędziłam z Lucy. Bardzo się do siebie przywiązałyśmy. Teraz nie wyobrażałabym sobie życia bez niej.
-Cześć, Nell!- krzyknęła do mnie Lucy z końca korytarza.
-O, cześć!- odpowiedziałam.
-Możemy spotkać się na następnej przerwie?- zapytała mnie Lucy.
-Oczywiście!- odpowiedziałam z radością.
-Do zobaczenia.- powiedziałyśmy w tym samym czasie.
Nell pov.
Biegłam co sił, aby jak najszybciej zobaczyć Lucy. Będąc na zakręcie nie zauważyłam otwartych drzwi. Obudziłam się u pielęgniarki. Leżałam na łóżku, a obok mnie siedział jakiś chłopak. Nie widziałam dobrze, więc zapytałam:
-Kim jesteś?
-Jak to. Nie poznajesz mnie?- zapytał.
-Nie wiem.... Nie widzę dobrze.....
-Jestem Taehyng.- oznajmił i chyba uśmiechnął.
Łzy napłynęły mi do oczu. Zakryłam się ręką, aby nie było widać, że płaczę.
-Co się stało?- zapytał.
-Jeszcze się pytasz?!- zapytałam nieźle wkurzona.- Wtedy powiedziałeś mi, że jeśli będzie mi źle albo będę miała jakiś problem, to mogę do ciebie z tym przyjść! Miałam problem, ale ciebie nie było! Szukałam cię cały dzień! Wiem, że ukrywałeś się, aby ze mną nie rozmawiać i nie mieć ze mną do czynienia! Nie chcę już cię znać!- krzyknęłam i wybiegłam z gabinetu.
Biegłam co sił, ale nie czułam się jeszcze najlepiej. Straciłam przytomność. Nagle usłyszałam słowikowy głos.
-Nell... Nell..- powiedziała.
-Lucy!- krzyknęłam i przytuliłam ją.
-Spokojnie. Jestem przy tobie.- powiedziała szlochając.
Lucy zaprowadziła mnie do pielęgniarki, ale Taehyunga już tam nie było.
Taehyung pov.
Byłem właśnie w pokoiku woźnego, gdy nagle usłyszałem trzask. Wybiegłem przerażony i zobaczyłem nieprzytomną Nell. Zaprowadziłem ją do pielęgniarki i czekałem, aż się obudzi. Nagle usłyszałem jej głos.
-Kim jesteś?- zapytała.
-Jak to. Nie poznajesz mnie?- przyznam, że byłem trochę zasmucony.
-Nie wiem... Nie widzę dobrze...
-Jestem Taehyung.- powiedziałem, wymuszając uśmiech.
Gdy na nią spojrzałem, zobaczyłem łzy spływające po jej policzkach.
-Co się stało?- zapytałem zakłopotany.
-Jeszcze się pytasz?!- zapytała z wrogością w głosie.- Wtedy powiedziałeś mi, że jeśli będzie mi źle albo będę miała jakiś problem, to mogę do ciebie z tym przyjść! Miałam problem, ale ciebie nie było! Szukałam cię cały dzień! Wiem, że ukrywałeś się, aby ze mną nie rozmawiać i nie mieć ze mną do czynienia! Nie chcę już cię znać!- krzyknęła i wybiegła z gabinetu.
Chciałem za nią biec, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
''Przepraszam.... Nie wiedziałem, że mi ufasz i chcesz coś powiedzieć. Nigdy bym się przed tobą nie ukrywał, no bo... Ja cię kocham...''- pomyślałem i otarłem łzę. Wyszedłem z gabinetu i skierowałem się w stronę klasy.
-Cześć, Nell!- krzyknęła do mnie Lucy z końca korytarza.
-O, cześć!- odpowiedziałam.
-Możemy spotkać się na następnej przerwie?- zapytała mnie Lucy.
-Oczywiście!- odpowiedziałam z radością.
-Do zobaczenia.- powiedziałyśmy w tym samym czasie.
Nell pov.
Biegłam co sił, aby jak najszybciej zobaczyć Lucy. Będąc na zakręcie nie zauważyłam otwartych drzwi. Obudziłam się u pielęgniarki. Leżałam na łóżku, a obok mnie siedział jakiś chłopak. Nie widziałam dobrze, więc zapytałam:
-Kim jesteś?
-Jak to. Nie poznajesz mnie?- zapytał.
-Nie wiem.... Nie widzę dobrze.....
-Jestem Taehyng.- oznajmił i chyba uśmiechnął.
Łzy napłynęły mi do oczu. Zakryłam się ręką, aby nie było widać, że płaczę.
-Co się stało?- zapytał.
-Jeszcze się pytasz?!- zapytałam nieźle wkurzona.- Wtedy powiedziałeś mi, że jeśli będzie mi źle albo będę miała jakiś problem, to mogę do ciebie z tym przyjść! Miałam problem, ale ciebie nie było! Szukałam cię cały dzień! Wiem, że ukrywałeś się, aby ze mną nie rozmawiać i nie mieć ze mną do czynienia! Nie chcę już cię znać!- krzyknęłam i wybiegłam z gabinetu.
Biegłam co sił, ale nie czułam się jeszcze najlepiej. Straciłam przytomność. Nagle usłyszałam słowikowy głos.
-Nell... Nell..- powiedziała.
-Lucy!- krzyknęłam i przytuliłam ją.
-Spokojnie. Jestem przy tobie.- powiedziała szlochając.
Lucy zaprowadziła mnie do pielęgniarki, ale Taehyunga już tam nie było.
Taehyung pov.
Byłem właśnie w pokoiku woźnego, gdy nagle usłyszałem trzask. Wybiegłem przerażony i zobaczyłem nieprzytomną Nell. Zaprowadziłem ją do pielęgniarki i czekałem, aż się obudzi. Nagle usłyszałem jej głos.
-Kim jesteś?- zapytała.
-Jak to. Nie poznajesz mnie?- przyznam, że byłem trochę zasmucony.
-Nie wiem... Nie widzę dobrze...
-Jestem Taehyung.- powiedziałem, wymuszając uśmiech.
Gdy na nią spojrzałem, zobaczyłem łzy spływające po jej policzkach.
-Co się stało?- zapytałem zakłopotany.
-Jeszcze się pytasz?!- zapytała z wrogością w głosie.- Wtedy powiedziałeś mi, że jeśli będzie mi źle albo będę miała jakiś problem, to mogę do ciebie z tym przyjść! Miałam problem, ale ciebie nie było! Szukałam cię cały dzień! Wiem, że ukrywałeś się, aby ze mną nie rozmawiać i nie mieć ze mną do czynienia! Nie chcę już cię znać!- krzyknęła i wybiegła z gabinetu.
Chciałem za nią biec, ale nogi odmawiały mi posłuszeństwa.
''Przepraszam.... Nie wiedziałem, że mi ufasz i chcesz coś powiedzieć. Nigdy bym się przed tobą nie ukrywał, no bo... Ja cię kocham...''- pomyślałem i otarłem łzę. Wyszedłem z gabinetu i skierowałem się w stronę klasy.
Po szkole poszłam z Lucy do parku. Ciągle pytała się mnie czy wszystko w porządku, a ja nie chciałam żeby się martwiła i kiwałam głową twierdząco. Po dotarciu na miejsce, Lucy wyjęła z plecaka śliczny różowy kocyk. Usiadłyśmy na nim i oglądałyśmy chmury. Nagle dostałam sms'a:
''Przyjdź pod fontannę w parku.''
Nie wiedziałam od kogo, ale instynktownie wstałam i powiedziałam:
-Zapomniałam czegoś zabrać z klasy.
-To pójdę z tob.....- zaczęła Lucy, ale ja jej przerwałam.
-Nie musisz.- uśmiechnęłam się.- To potrwa chwilkę.
-No dobrze.... Wracaj szybko!- krzyknęła, ale ja byłam już daleko.
Gdy byłam pod fontanną dostrzegłam wysokiego, szczupłego chłopaka z czarną maską na twarzy, przez nią nie mogłam zobaczyć kto to jest... Gdy mnie zauważył podbiegł do mnie i mnie przytulił. Byłam bardzo zdziwiona, ale wydawało mi się, że pamiętam ten zapach....
-TaeHyung!- krzyknęłam i uwolniłam się z jego obięć.
-Skąd wiesz, że to ja?- powiedział ściągając maskę.
-No wiesz.... Ten.... Ja.....- nie wiedziałam co powiedzieć.
Podszedł do mnie złapał za ręce i patrząc prosto w oczy powiedział:
-Nell..... Ja przepraszam...... Nie wiedziałem, że chcesz mi coś powiedzieć, ale obiecuję teraz już nigdy nie zniknę i zawsze się wysłucham.- powiedział łamiącym się głosem. W tej samej chwili łza spłynęła mi po policzku.
-Zechciałabyś może.......... być moją dziewczyną?- zapytał nadal łamiącym głosem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz